[22-23.06.2019] Mistrzostwa Świata HFT 2019, Kalety
Oficjalne wyniki
Jak widać to co było wywieszone zmieniło się nieco z oficjalną listą.
Maciej 24-ty, a Jacek 15.
Jak widać to co było wywieszone zmieniło się nieco z oficjalną listą.
Maciej 24-ty, a Jacek 15.
Musiałem trochę ,,odchorować" swój występ, bo zapowiadało się dobrze, ale zdechło i wyszło jak ostatnio
Wyjazd udany, nastrzelaliśmy się trochę. Aura nas oszczędziła, bo nie było bardzo gorąco. Kwatery, za te pieniądze bez dykty i paździerza jak najbardziej ok.
Organizacja też udana, co prawda na tor trzeba było iść prawie kilometr w ,,pełnym rynsztunku" no ale inaczej się nie dało.
Co do torów, udana koncepcja, albo inaczej sprawiedliwa. Nikt nie mógł powiedzieć że miał szczęście jednego dnia do wiatru a drugiego nie. Tor był tak naprawdę jeden, tzn w jednym ciągu, naprzemiennie tor biały i czerwony. Każdemu jeśli wiało to podobnie. Tory bliźniaczo podobne pod względem figurek i odległości. Więc taki sam wynik w 1 i 2 dniu jak najbardziej do powtórzenia lub poprawienia. Co do trudności i komplikacji....Ile można wymyślać w lesie? Można było fajnie postrzelać. Dobre było też to, że grupy były w obu dniach takie same i z tego samego, a w zasadzie ze stanowiska obok zaczynało się zawody.
Ludzie uśmiechnięci. Na torze panował spokój i skupienie. Klimat zawodów może zobrazować pewna sytuacja na torze, którą usłyszałem. A mianowicie w grupie czeskiej zawodnik skupiony rozgląda się po przedpolu czy zawiewa wiatr. Obok kolega bierze do ręki kamień spuszcza na ziemie i mówi (tłumaczenie nie dosłowne) ,,popatrz se ne fuka, strielet" w tłumaczeniu nie wieje, strzelaj. Na co 3 grupy w sąsiedztwie w śmiech
Był też gajowy z mosinem i kapeluszem z piórkiem. Też strzelał...Było sympatycznie, czego chcieć więcej. Trochę ciasno między stanowiskami, ale nikt nikomu nie przeszkadzał. Takie moje odczucia

Wyjazd udany, nastrzelaliśmy się trochę. Aura nas oszczędziła, bo nie było bardzo gorąco. Kwatery, za te pieniądze bez dykty i paździerza jak najbardziej ok.
Organizacja też udana, co prawda na tor trzeba było iść prawie kilometr w ,,pełnym rynsztunku" no ale inaczej się nie dało.
Co do torów, udana koncepcja, albo inaczej sprawiedliwa. Nikt nie mógł powiedzieć że miał szczęście jednego dnia do wiatru a drugiego nie. Tor był tak naprawdę jeden, tzn w jednym ciągu, naprzemiennie tor biały i czerwony. Każdemu jeśli wiało to podobnie. Tory bliźniaczo podobne pod względem figurek i odległości. Więc taki sam wynik w 1 i 2 dniu jak najbardziej do powtórzenia lub poprawienia. Co do trudności i komplikacji....Ile można wymyślać w lesie? Można było fajnie postrzelać. Dobre było też to, że grupy były w obu dniach takie same i z tego samego, a w zasadzie ze stanowiska obok zaczynało się zawody.
Ludzie uśmiechnięci. Na torze panował spokój i skupienie. Klimat zawodów może zobrazować pewna sytuacja na torze, którą usłyszałem. A mianowicie w grupie czeskiej zawodnik skupiony rozgląda się po przedpolu czy zawiewa wiatr. Obok kolega bierze do ręki kamień spuszcza na ziemie i mówi (tłumaczenie nie dosłowne) ,,popatrz se ne fuka, strielet" w tłumaczeniu nie wieje, strzelaj. Na co 3 grupy w sąsiedztwie w śmiech



Był też gajowy z mosinem i kapeluszem z piórkiem. Też strzelał...Było sympatycznie, czego chcieć więcej. Trochę ciasno między stanowiskami, ale nikt nikomu nie przeszkadzał. Takie moje odczucia

zawsze środkiem krzyża :)